Newralgiczny moment w pracy każdego silnika to rozruch. Jest on tym trudniejszy, im jest zimniej, dlatego zima to tak ciężki czas dla kierowców. Z rozładowanym akumulatorem nie ruszymy. A właśnie podczas niskich temperatur silnik potrzebuje szczególnie dużo energii, by zastartować. A akumulator może podczas niskich temperatur mieć tej mocy nawet o połowę mniej. Dlatego rozładowany akumulator zimą to częsty problem. Dorze się więc zaopatrzyć w jakieś urządzenie rozruchowe. Na rynku dostępne są mniejsze i poręczniejsze JumpStartery i boostery. Pierwsze są małe, wyglądają jak zwykły powerbank, ale mają odpowiednie kable, za pośrednictwem których podłączymy je do akumulatora. Następnie możemy już uruchomić silnik. Booster działa dokładnie tak samo, z tą jednak różnicą, że jest to urządzenie większe i cięższe (największe mogą mieć wagę nawet do 20 kilogramów, choć najczęściej spotykane ważą kilka kilogramów). Dzięki boosterowi możemy uruchomić nawet kila pojazdów na jednym ładowaniu (lub stosować go wielokrotnie). JumpStartery trzeba ładować częściej, ale są one poręczniejsze. Jeśli dodatkowo producent wyposaży je w odpowiedni zestaw końcówek, mogą działać jak zwykły powerbank.
Jeśli wybieramy się w dalszą podróż, zwłaszcza jeśli nasz samochód postoi dłużej bez odpalania na mrozie, warto na wszelki wypadek mieć ze sobą dobre urządzenie rozruchowe. Czy będzie to booster, czy mniejszy JumpStarter, zależy już tylko od nas.